Brak słów...

W zakamarkach bibliotecznego zaplecza ukrywają się skarby. Z "Zakamarków" m.in.
Jeden z tych skarbów trafił się nam.
Czytamy zatem. Znaczy opowiadamy. Bo to książka bez słów.
O lisie, który porwał kurkę. O tych, którzy kurkę ratowali. I o tym, że nie było przed czym ratować.
Wolę narracje niż ilustracje. Tu co prawda mamy pole do popisu, by własną narrację stworzyć.
Jednak, by ubrać w słowa książkę słów pozbawioną, trzeba umieć opowiadać. Słów w głowie brakować nie może, by nazwać i opowiedzieć, co narysowane. I nie brakuje. Zarówno mnie, jak i Martce. Bo dużo czytamy ;)
Są jednak takie przypadki, takie wybryki dzieciaków, że brak mi słów.
Dosłownie i w przenośni.
I tu nawet oczytanie by nie pomogło...