Zasłyszany gdzieś przypadkiem fragment piosenki zostaje czasem w głowie przez wiele godzin.
Kołacze się w niej, dopomina się uwagi. Ze zgrozą uświadamiamy sobie nieraz, że nucimy go nieświadomie. Nawet jeżeli w ogóle nie wpisuje się w nasz muzyczny kanon. Ot, przypadkowo wpadł w ucho. W sklepie. W autobusie. Gdziekolwiek.
Miewam tak z książkami. Szczególnie tymi słuchanymi.
Od długiego czasu w odmóżdżających domowych pracach towarzyszy mi "Władca Pierścieni".
- R. coś Ci powiem - zaczynam.
- Ok - odpowiada, odrywając się od swoich zajęć
- To z "Władcy...". Bez sensu, ale chodzi mi dziś po głowie: "nazywam się Widfara i umiem z powietrza łowić wiadomości"
- Dziś mówimy na to SMS-y - podsumował R.
Kołacze się w niej, dopomina się uwagi. Ze zgrozą uświadamiamy sobie nieraz, że nucimy go nieświadomie. Nawet jeżeli w ogóle nie wpisuje się w nasz muzyczny kanon. Ot, przypadkowo wpadł w ucho. W sklepie. W autobusie. Gdziekolwiek.
Miewam tak z książkami. Szczególnie tymi słuchanymi.
Od długiego czasu w odmóżdżających domowych pracach towarzyszy mi "Władca Pierścieni".
- R. coś Ci powiem - zaczynam.
- Ok - odpowiada, odrywając się od swoich zajęć
- To z "Władcy...". Bez sensu, ale chodzi mi dziś po głowie: "nazywam się Widfara i umiem z powietrza łowić wiadomości"
- Dziś mówimy na to SMS-y - podsumował R.