Sprzątanie w bałaganie.

Bałagan i sprzątanie. Sprzątanie i bałagan. Nieodłączna para.
I to raczej nie bałagan jest impulsem do robienia porządków. U nas to porządki generują bałagan.
Dziś wszystko, co się dało, wyjechało z dziecięcego pokoju, zagracając przedpokój i nasz salon. Pudełka, zabawki i mnóstwo innych gadżetów, zasiedlających podłogę i półki zwolniły przestrzeń, by powrócić na swoje miejsce wolne od kurzu i śladów codzienności, które da się usunąć.
Zamieszania było przy tym mnóstwo. Choć moja dwójka pracowała zgodnie.
Niekoniecznie współpracował kot, dla którego bałagan był atrakcją. W całym tym zamieszaniu zgubił się nawet przyimek, i tak "sprzątanie z kotem", momentami było "sprzątaniem kotem", bo - jak się już wielokrotnie przekonałam - dla kota przejażdżka na mopie jest nie lada atrakcją.
Obyło się jednak bez ofiar. I w ludziach, i w inwentarzu, i - tu akurat niestety - w rzeczach (bo chętnie bym wkroczyła z moją pasją wyrzucania niepotrzebności, gdyby tylko mnie do tego zamieszania zaprosili).