Choć już poświątecznie, to pojawiły się dziś w rozmowie. I to nie jako wspomnienie zjedzonych już wytworów moich kulinarnych, niezdarnie wciąż, ale do przodu raczkujących umiejętności.
- My to jesteśmy pierniki - powiedział R. ziewając w okolicach 20-stej w sylwestrowy wieczór
- Owszem - odpowiedziałam, zgrabnie wplatając ziewnięcie w początkowe "o", nieco tym ziewnięciem przeciągnięte
Zazwyczaj siedzimy wieczorami czy to pracując, czy czytając,oglądając, rozmawiając, ale dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy. Otaczają nas odgłosy zabawy, wystrzały i towarzyszące im na niebie błyski, a my... marzymy o łóżku, poczytaniu sobie i zaśnięciu wtuleni.
Owszem, może i pierniki. Ale słodkie piecuchy, nawzajem dla siebie wyborne.
- My to jesteśmy pierniki - powiedział R. ziewając w okolicach 20-stej w sylwestrowy wieczór
- Owszem - odpowiedziałam, zgrabnie wplatając ziewnięcie w początkowe "o", nieco tym ziewnięciem przeciągnięte
Zazwyczaj siedzimy wieczorami czy to pracując, czy czytając,oglądając, rozmawiając, ale dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy. Otaczają nas odgłosy zabawy, wystrzały i towarzyszące im na niebie błyski, a my... marzymy o łóżku, poczytaniu sobie i zaśnięciu wtuleni.
Owszem, może i pierniki. Ale słodkie piecuchy, nawzajem dla siebie wyborne.