Toczyfasolka

- Co tam zajadasz? - pytam Martkę, która wróciła właśnie z wyprawy do kuchni
- Chlebek - odpowiada. - Taki mocny
- ??? - nie ukrywam zdziwienia i drążę temat
- Ten z pudełka

Chlebek. Mocny. Z pudełka...
Już tłumaczę...
Mamy taki niepisany deal z kurkami babci, że my im suchy chlebek, a one nam sponsorują śniadanie.
Jak widać "mocny chlebek" zyskał sobie kolejną zwolenniczkę.
Twarda z niej  dziewczynka ;)
Zupełnie jak Toczygroszek ze starej książki z bajkami.
Toczygroszek ów, będąc w dość wymuszonej gościnie u swojego smoczego szwagra (te rodzinne koligacje również mocno z przymusu), poczęstowany został żelaznym bobem i kamiennym chlebem.
Jego starsi bracia polegli przy tym posiłku, co skutkowało tym, że słowo polec nabrało mocy, mocy i życia za sprawą smoka ich pozbawiając.
Toczygroszek, jak łatwo przewidzieć, był się nie dał, a i do poproszenia o dokładkę daleki nie był.
Martka temat chleba jak kamień ogarnia.
Smok żaden  raczej nie odważy się zaprosić ją w gościnę, bo ustawiłaby go dość szybko. A i spiżarnię nieźle by mu przetrzepała.

Martka - Toczyfasolka