Przebiorę się za...

Okołośniadaniowo. Rzecz dzieje się w kuchni. Realizuję menu marzeń: jajko stukane, pasztecik sojowy i ogónek (ogórek, ale za sprawą pewnej dziewczynki postanowiliśmy zmienić jego nazwę).
Czyli ja fabrykuję śniadanie, a ona coś tam swojego sobie tworzy.
Ściereczka kuchenna staje się akuszerką pomysłu i oto pojawia się idea zabawy w przebieranki z użyciem tejże jedynie.

- Mamo, przebiorę się za smoka albo za ciebie. A ty zgadniesz za kogo się przebrałam

No dobra, spróbuję.
Tylko coś niebezpiecznie blisko te dwie opcje. Czy zdołam wychwycić różnice? ;)