Stoi w kuchni przy otwartej lodówce. Nieruchomo. Niby patrzy, ale jakoś tak bardziej wgłąb siebie niż do lodówki zagląda.
- Co robisz - pytam
- Zastanawiam się, gdzie jest musztarda...
Bez słowa sięgam na półkę na wysokości jego oczu. Podaję mu słoik.
- No tak - mówi - czasem bardziej przydaje się patrzenie niż myślenie :)
Ot, tak to jest mieć męża z techniczną głową. Pewnie jakiś algorytm dałoby się znaleźć, jakoś tę musztardę w lodówce umiejscowić sensownie. Ale to trzeba by mieć inną żonę, bo jakoś często mało logiczna i logistyczna bywam. Nie tylko w temacie pozycjonowania lodówkowego.
- Co robisz - pytam
- Zastanawiam się, gdzie jest musztarda...
Bez słowa sięgam na półkę na wysokości jego oczu. Podaję mu słoik.
- No tak - mówi - czasem bardziej przydaje się patrzenie niż myślenie :)
Ot, tak to jest mieć męża z techniczną głową. Pewnie jakiś algorytm dałoby się znaleźć, jakoś tę musztardę w lodówce umiejscowić sensownie. Ale to trzeba by mieć inną żonę, bo jakoś często mało logiczna i logistyczna bywam. Nie tylko w temacie pozycjonowania lodówkowego.