Lodówka z alarmem.

Nie posiadamy. Choć pamiętam, że widziałam kiedyś reklamę takiego właśnie wynalazku.
Dźwięcznym popiskiwaniem informowała o niedomkniętych drzwiach.

Mamy za to alarm lodówkowy. Doinstalowywany.
Sygnalizuje niemal każdorazowo otwarcie drzwi lodówki.

Nie, nikt się nie odchudza.Nikt nie podkrada jedzenia. Nie musimy bronić przed sobą nawzajem ulubionych smakołyków.
A popiskiwanie nie ma odstraszać.
To raczej błagalne wołanie: "Jestem tu. Daj mi natki pietruszki, dobry człowieku.."

Wiedziałam, że świnki morskie są komunikatywnymi zwierzakami. Dowiedziałam się też, że się uczą. Kojarzą. Odgłos otwieranej lodówki i jakiś smakołyk podrzucony do klatki. Zapamiętał. Skojarzył.
I teraz nie daje się pomijać w porze posiłków.
Ma spory zasięg. Słyszy, będąc nawet w pokoju dzieciaków. A reaguje tak, że słyszę go z każdego miejsca mieszkania.
No i jeszcze ma prześliczne, przemiłe, przefuterkowe "etui" ;)

A jeśli w przyszłości trzeba by jednak ograniczyć (szczególnie późnowieczorne) lodówkowanie, domownicy odgłos drzwi lodówki mogą przeoczyć. Pan Pigu jednak będzie słyszalny. A podjadacz zdekonspirowany.