- Mamo, ten rysunek przypomina mi lamę - mówi Martka.
Podążam za jej wzrokiem. Na początku widzę tylko nasze odbicie w łazienkowym lustrze.
Po chwili dostrzegam, że przy dolnej krawędzi lustra malowniczo usadowił się mazaj z piany czy pasty do zębów.
Mnie tam on lamy w pierwszym momencie na pamięć nie przywodzi. Przypomina mi raczej, że widać znów zapomniała Matka o obietnicy, że nie będzie malować po lustrze...
Puszczam to jednak w niepamięć, przypominając sobie, że to przecież ślad po samodzielnym chowaniu szczoteczki do zębów.
I do jutra lustrzana lama zostanie z nami na lustrze:) A tu nawet i dłużej.
Na pamiątkę :)
A kiedy już tak na spokojnie mazajowi się przyglądam... Lama jak nic!
Podążam za jej wzrokiem. Na początku widzę tylko nasze odbicie w łazienkowym lustrze.
Po chwili dostrzegam, że przy dolnej krawędzi lustra malowniczo usadowił się mazaj z piany czy pasty do zębów.
Mnie tam on lamy w pierwszym momencie na pamięć nie przywodzi. Przypomina mi raczej, że widać znów zapomniała Matka o obietnicy, że nie będzie malować po lustrze...
Puszczam to jednak w niepamięć, przypominając sobie, że to przecież ślad po samodzielnym chowaniu szczoteczki do zębów.
I do jutra lustrzana lama zostanie z nami na lustrze:) A tu nawet i dłużej.
Na pamiątkę :)
A kiedy już tak na spokojnie mazajowi się przyglądam... Lama jak nic!