Moje przeziębienie i przez Martkę leczenie.

Soldinie zaopatrzona na dzień walki z przeziębieniem. Wygodne łóżko. Coś do poczytania, posłuchania. Chusteczki... Obietnica dzieci, że będą grzeczne, samodzielne itp.
Martka podbija stawkę. Przynosi mi 2 listy. Zatem repertuar powiększa się o deklarację: "gdybyś czegoś potrzebowała...". Do wyboru mam i coś do jedzenia, czego przygotowanie czy przyniesienie jest w Martkowym zasięgu (np. "hlep" ), i coś jeszcze.
Gdybym potrzebowała, żeby mnie pogłaskać czy "psykryć", też mogę na nią liczyć...