Środa. Odbieram Martkę z przedszkola. I już w szatni zaczyna się
opowieść. O tym, że nie był to udany dzień. Mówi, że się nudziła, że
było jej trochę smutno. Ulubionych koleżanek nie było. Nikt nie chciał
się z nią bawić. Ktoś tam śmiał się z tego, że pobrudziła sobie policzek
przy malowaniu... Niefajnie...
- Usiadłam sobie przy stoliku i zaczęłam pisać - mówi. - A jak napisałam, to spojrzałam na tą kartkę z dumą. Jutro Ci pokażę, co napisałam.
I następnego dnia z przedszkolnej szufladki wyjmuje kartkę. Na kartce, z pomocą Martki odczytuję: "ON JEST JAK WIATR KOHANY BUG POKONA ZŁYH I ULECY ZŁYH"
No i tu chwila mojego milczenia. Nie mogła trwać długo, bo Martka czekała na moją reakcję. To, co jej powiedziałam, zostanie między nami.
A co pomyślałam? Że to bardzo dojrzała modlitwa. W chwilach trudnych pisać o Bogu, wierzyć w zwycięstwo dobra i przemianę w dobro tego, co złe.
Może ortografia niesłownikowa. Może litery koślawe i lustrzane w kilku przypadkach. Może odstępy między wyrazami to abstrakcja. Ale znajomość Bożego serca niczego sobie...
Popracuję nad formą Martkowej pisaniny. I nad wypracowaniem ścieżek do Boga. A treść, już niech sam Duch podpowiada.
- Usiadłam sobie przy stoliku i zaczęłam pisać - mówi. - A jak napisałam, to spojrzałam na tą kartkę z dumą. Jutro Ci pokażę, co napisałam.
I następnego dnia z przedszkolnej szufladki wyjmuje kartkę. Na kartce, z pomocą Martki odczytuję: "ON JEST JAK WIATR KOHANY BUG POKONA ZŁYH I ULECY ZŁYH"
No i tu chwila mojego milczenia. Nie mogła trwać długo, bo Martka czekała na moją reakcję. To, co jej powiedziałam, zostanie między nami.
A co pomyślałam? Że to bardzo dojrzała modlitwa. W chwilach trudnych pisać o Bogu, wierzyć w zwycięstwo dobra i przemianę w dobro tego, co złe.
Może ortografia niesłownikowa. Może litery koślawe i lustrzane w kilku przypadkach. Może odstępy między wyrazami to abstrakcja. Ale znajomość Bożego serca niczego sobie...
Popracuję nad formą Martkowej pisaniny. I nad wypracowaniem ścieżek do Boga. A treść, już niech sam Duch podpowiada.