- Mamo, a wiesz, że był taki pan, co miał psa, który nazywał się Pies. I konia, który nazywał się...
Tu mała pauza, musi sobie widocznie przypomnieć.
A ja tymczasem, czekając na dalszy ciąg, myślę sobie, że w przedszkolu mieli jakąś historyczno-patriotyczną pogadankę.
- Ten koń nazywał się Kaszanka - kończy wreszcie
A ja? Uważam, żeby przy okazji tych niepodległościowych tematów, nie polec. Nie wybuchnąć śmiechem. Nie urazić małej opowiadaczki.
Tym bardziej, że to nie jedyny taki "kwiatek" w niepodległościowym bukieciku przedszkolaka.
Hymn w Martki wykonaniu też niczego sobie.
"Co nam obca przemądrzyła..." - pojawia się ni stąd, ni zowąd.
A ja? Jak już pochwalę za piękne wykonanie, jak już delikatnie, niemal niezauważalnie skoryguję tekst, myślę, że w sumie dobrze śpiewa.
Jak najmniej "obcych przemądrzań", norm, dyrektyw i innych takich, które nijak się mają do poprawy bytu.
A co nam "obca przemądrzy", to i tak "szablą odbierzemy" - taka nasza natura. Ale lepiej, żeby nie było trzeba.
Tu mała pauza, musi sobie widocznie przypomnieć.
A ja tymczasem, czekając na dalszy ciąg, myślę sobie, że w przedszkolu mieli jakąś historyczno-patriotyczną pogadankę.
- Ten koń nazywał się Kaszanka - kończy wreszcie
A ja? Uważam, żeby przy okazji tych niepodległościowych tematów, nie polec. Nie wybuchnąć śmiechem. Nie urazić małej opowiadaczki.
Tym bardziej, że to nie jedyny taki "kwiatek" w niepodległościowym bukieciku przedszkolaka.
Hymn w Martki wykonaniu też niczego sobie.
"Co nam obca przemądrzyła..." - pojawia się ni stąd, ni zowąd.
A ja? Jak już pochwalę za piękne wykonanie, jak już delikatnie, niemal niezauważalnie skoryguję tekst, myślę, że w sumie dobrze śpiewa.
Jak najmniej "obcych przemądrzań", norm, dyrektyw i innych takich, które nijak się mają do poprawy bytu.
A co nam "obca przemądrzy", to i tak "szablą odbierzemy" - taka nasza natura. Ale lepiej, żeby nie było trzeba.